Dagmara Wójtowicz-Ceglarek

Czas słonecznego lata

Gdyby nie słońce, życie na ziemi byłoby niemożliwe. Jego światło poprawia nastrój, wpływa bowiem na wydzielanie endorfin, oddziałujących pozytywnie na nasze samopoczucie, a to pozwala bardziej życzliwie reagować na otoczenie. Promieniowanie ultrafioletowe zwiększa w naszym organizmie produkcję witaminy D3, niezbędnej do prawidłowego rozwoju kości, zębów oraz profilaktyki osteoporozy.

Prawdopodobnie odgrywa też ona istotną rolę w walce z rakiem piersi, prostaty i okrężnicy. Promienie słoneczne pomagają obniżyć nadciśnienie tętnicze krwi oraz ułatwiają eliminację toksyn wspomagając przemianę materii.

Pomimo tych zalet od lat nie ustaje dyskusja pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami kąpieli słonecznych. W prasie pojawiają się coraz to nowe doniesienia o zagrożeniach, na jakie naraża kontakt z promieniami słonecznymi. Bo nawet jeśli w pewnych sytuacjach słońce jest lekarstwem, to tak jak każde przedawkowanie medykamentu, nadmierne opalanie może być przyczyną groźnych, a nawet śmiertelnych następstw.

Co pali skórę?

Nasza cywilizacja nie jest pierwszą, która za wzór piękna i seksapilu uznała opalone ciało. Podobną fascynację przeżywali starożytni. Dopiero wraz ze średniowiecznym etosem rycerskim pojawiła się dama z białą, nietkniętą słońcem cerą. Naturalna biel skóry była jeszcze na początku XX wieku ceniona przez nasze prababcie. Dopiero za sprawą królowej mody i projektantki Coco Chanel, w latach dwudziestych ubiegłego stulecia opalanie wróciło do łask. Po II wojnie światowej trend ten nasilił się jeszcze bardziej, a od lat sześćdziesiątych zaczęło się prawdziwe szaleństwo. I mimo niepokojących apeli z gabinetów dermatologów, latem stajemy się głusi na fakt, że silna opalenizna została okrzyknięta wrogiem skóry. Ciągle jest ona jednak marzeniem wielu kobiet. O jej atrakcyjności przekonują nas modelki i gwiazdy show biznesu. Od ich opalonych zdjęć roi się w kobiecych magazynach czy telewizyjnych reklamach. Może dlatego karnacja Mulatki wychodzi z mody tak powoli, chociaż grozi rakiem skóry.

Siła promieniowania ultrafioletowego zależy od długości jego fali. Im jest ona krótsza, tym niesie w sobie więcej energii. Najbardziej niebezpieczne jest dla człowieka UVC (długość fali 200–190 nm), całkowicie pochłaniane przez warstwę ozonową i niedocierające do ziemi.

Najwięcej doraźnych kłopotów sprawiają promienie UVB o średniej długości fali (290–320 nm). Chociaż stanowią one tylko 4–5% docierającego do nas ultrafioletu, są prawie całkowicie pochłaniane przez naskórek, powodując opaleniznę, ale także zaczerwienienie i oparzenia skóry (bolesne pęcherze, nawet rany). Promienie te niosą dyskomfort nie tylko po wielu godzinach plażowania. Odkryty dekolt, ramiona czy kark, mogą ulec poparzeniu w czasie spaceru po łące czy parku. Natężenie UVB zmienia się w zależności od pory roku i dnia. Latem pomiędzy 10.00 a 14.00 dociera 70% jego dawki. Dlatego w tych godzinach najlepiej przebywać w cieniu. Jednak nawet całkowicie zachmurzone niebo nie chroni przed pewną dawką UVB, ale zmniejsza ją o 50%. Promieniowanie UVB ma zdolność przechodzenia przez wodę. Oznacza to, że kąpiąc się w morzu, jeziorze lub basenie też możemy oparzyć skórę.

Promienie UVA, o długości fal świetlnych 320–400 nm, stanowią prawie 95% całego docierającego ultrafioletu i wnikają do najgłębszej, właściwej warstwy skóry. Niszczą one włókna kolagenu oraz elastyny, są więc w 80% sprawcami fotostarzenia skóry i powstawania zmarszczek. Odpowiadają też za powstawanie teleangiektazji (poszerzenia oraz pękania naczyń włosowatych), przebarwień, rogowacenia, zgrubienia czy przesuszenia naskórka. Promienie UVA (w przeciwieństwie do UVB) przenikają przez szyby okienne. Jeśli więc np. pracujemy, wystawiając latami jedną stronę twarzy do słońca, ulega ona szybciej starzeniu. Przykładem może być pacjentka wybitnego dermatologa, prof. Jamesa Leydena, z Uniwersytetu w Pensylwanii. Będąc nauczycielką przez wiele lat prowadziła w klasie lekcje, ustawiona lewą stroną twarzy, do wpadających przez szyby promieni słonecznych. W wieku 40 lat, miała znacznie bardziej zniszczoną i pomarszczoną cerę na lewym policzku. Prawy był o kilkanaście lat młodszy. Promienie UVA emitowane w solarium też nasilają zmarszczki, plamy oraz przebarwienia różnego typu.

Pieprzyk do lustracji

Najpoważniejszym niekorzystnym następstwem niekontrolowanego opalania są nowotwory skóry. Najgroźniejszy z nich to czerniak złośliwy. Powstaje on głównie pod wpływem UVA. Jednak wszystkie poparzenia skóry wywołane przedawkowaniem UVB, także zwiększają prawdopodobieństwo jego wystąpienia. Bardzo groźne są poparzenia skóry w dzieciństwie, kiedy to układ immunologiczny jest jeszcze niedojrzały. Prawdopodobieństwo zachorowania na czerniaka jest większe u osób mających: • jasną karnację; • skłonność do tworzenia się piegów; • liczne znamiona barwnikowe. A także tych, które doświadczyły trzech lub więcej oparzeń słonecznych II stopnia (z tworzeniem się pęcherzy) przed 20. rokiem życia.

Związek tego nowotworu ze słońcem potwierdziły badania przeprowadzone w Australii oraz Izraelu, dokąd wyemigrowało wiele osób z jasną karnacją. Na południu słońce operuje zupełnie inaczej niż w naszej szerokości geograficznej. Jeśli w kraju opalamy się przez pół godziny, bez narażenia na poparzenia, to 10 minut nad Morzem śródziemnym jest już ryzykowne. Szczególnie, gdy spędzamy je na plaży. Piasek odbija promieniowanie UV, zwiększając jego dawkę nawet o 35%. Zauważono wzrost zachorowań na czerniaka u mieszczuchów, spędzających urlop na bardzo nasłonecznionych plażach. Właśnie ta przerywana, silna ekspozycja słoneczna jest tu szczególnie groźna.

Najbardziej zagrożone są osoby, mające na skórze liczne znamiona, nazywane popularnie i niepoprawnie pieprzykami. Niegroźne zwykle są brązowe plamki wyraźnie odgraniczone od powierzchni skóry, które ma 90% ludzi. U kilku procent występują zmiany atopowe, które trzeba pokazać dermatologowi. Ich granice są niewyraźne, kontury oddzielające je od zdrowej skóry – rozmyte. Mają nierównomierne zabarwienie, z różnymi odcieniami brązu, pola jasne, ciemne, różowe. Niektóre przypominają sadzone jajko, wzniesione w środku, z wypustkami na obwodzie. Szczególnie powinno nas zaniepokoić, gdy:

• powiększają się lub zmniejszają;

• zmieniają kolor na jaśniejszy lub ciemniejszy;

• są wrażliwe, swędzą, łuszczą się, krwawią.

Jeśli na czerniaka chorował ktoś z naszej najbliższej rodziny i mamy na ciele znamiona atopowe, to zachorowanie na ten nowotwór, w którymś momencie życia jest bardzo prawdopodobne. Oglądajmy więc uważnie znamiona i pokazujmy je (nawet dwa razy do roku) dermatologowi. Ich ocena dotyczy bowiem danej chwili. Nie wiadomo, co będzie z nimi za kilka miesięcy.

Słoneczne BHP

Aby uniknąć przykrych skutków przedawkowania słońca, trzeba przede wszystkim poznać swój fototyp i zgodnie z nim stosować ochronę. O tym, jaki mamy fototyp skóry, decyduje melanina, pigment odpowiedzialny za jej barwę zarówno w skórze właściwej, jak naskórku oraz tęczówce oka. Melanina zabezpiecza skórę przed szkodliwym ultrafioletem. Im mamy jej więcej, tym mniejsza szansa poparzeń słonecznych. W naszej szerokości geograficznej występują najczęściej cztery fototypy:

I – włosy blond lub rude, oczy i skóra jasne, liczne piegi, mocne, szybkie zaczerwienienie skóry na słońcu;

II – włosy ciemny blond, oczy i skóra jasna, nieliczne piegi, częste poparzenia słoneczne;

III – włosy brązowe, lekko śniada cera, oczy jasne lub ciemne, rzadkie poparzenia słoneczne;

IV – włosy ciemnobrązowe lub czarne, śniada cera, ciemne oczy, bardzo rzadkie poparzenia słoneczne.

Osoby z fototypem I i II powinny chronić twarz i ciało kosmetykiem z wysokim filtrem, np. SPF 50+, który zabezpiecza przed 98% ultrafioletu. Dermatolodzy są zdania, że faktor nie powinien być niższy niż SPF 30, np. SPF 4 blokuje tylko 30% promieni, a SPF 15 aż 85%. Wartość współczynnika SPF jest informacją, o sile zabezpieczenia przed promieniami UVB. Współczynnik ochrony przed promieniami UVA określany jest skrótem IPD lub PPD. Aby siła ochronna została osiągnięta, trzeba kilkakrotnie smarować się w czasie pobytu na słońcu, nie żałując kosmetyku. średnia wielkość tubki kremu czy balsamu powinna zostać zużyta po 5–7 krotnym posmarowaniu całego ciała. Najlepiej uzupełniać preparat po 2–3 godzinach plażowania i zawsze, kiedy wychodzimy z wody nawet jeśli na preparacie jest napis „wodoodporny”. Wodoodporność oznacza, że krem nie traci więcej niż 50% właściwości ochronnych.

Nowoczesne kosmetyki do opalania, oprócz ochrony, zapewniają skórze odpowiednie nawilżenie. A zawartość takich składników, jak witaminy A, C, E, olejki roślinne, bisabolol, alantoina łagodzą jej podrażnienia. Na niektórych preparatach umieszczony jest skrót IR (Intra Red) informujący, że zabezpieczają one także przed promieniami podczerwonymi, powodującymi rozgrzanie skóry. Jest ono bardzo szkodliwe przy trądziku różowatym oraz pękających naczynkach.

Żelazne zasady

• Jeśli do urlopu zostało ci jeszcze dwa tygodnie, zacznij łykać kapsułki z beta-karotenem. Ta substancja sprawia, że skóra staje się mniej skłonna do podrażnień i oparzeń słonecznych. Przyspiesza też opalanie, dzięki czemu możemy przebywać krócej na słońcu. • Opalając się chroń zawsze skórę, stosując krem z filtrem ochronnym. Używaj go także w mieście, gdzie słońce świeci równie mocno. • Smaruj ciało 30 minut przed wyjściem na słońce. Tyle trzeba, aby „ochroniarz” z filtrem dotarł do głębokich warstw skóry. • Drobinki soli na wilgotnej skórze po kąpieli morskiej działają jak małe soczewki, które przyciągają i skupiają promienie UV. Dlatego, koniecznie weź prysznic, zanim położysz się na leżaku. • Po opalaniu stosuj balsam z linii słonecznej, który nawilży i ukoi skórę. Do letniej pielęgnacji dobrze jest też wdrożyć odświeżające mgiełki oraz kojące wody termalne. • Zawsze noś okulary przeciwsłoneczne, nakrycie głowy i nigdy nie śpij na słońcu. • Pij latem dużo wody i soków z zawartością potasu (pomidorowy, pomarańczowy), aby zapobiec odwodnieniu organizmu.

Przegrzanie i udar

Podczas dużych upałów może dojść do przegrzania organizmu. Głównym jego powodem jest utrata wody i sodu w organizmie. Wtedy obficie się pocimy, mamy szybki oddech, przyspieszone tętno, bladą twarzy, zawroty głowy, osłabienie, nudności, kurcze mięśni nóg oraz brzucha. Pierwsza pomoc polega na ułożeniu chorego w cieniu, zrobieniu mu zimnego okładu na czole. Nogi powinien mieć uniesione na wysokość 20–30 cm. Możemy mu podać do picia wodę z dodatkiem soli (łyżeczka na pół litra). W przypadku omdlenia układamy chorego na prawym boku i wzywamy pogotowie.

Groźniejszą przypadłością z podobnymi objawami jest udar słoneczny, spowodowany często zbyt długim przebywaniem na słońcu bez nakrycia głowy. Następuje wtedy podrażnienie opon mózgowych i gwałtowny wzrost temperatury w ich obrębie. Chory oprócz objawów przegrzania ustroju ma zwykle dreszcze oraz gorączkę do 40o C, czerwoną i suchą skórę. Układamy go też w przewiewnym, zacienionym pomieszczeniu. Robimy zimne okłady na kark, głowę, wilgotnymi ręcznikami okładamy całe ciało. Podajemy chłodne napoje i wzywamy lekarza.
autor: Danuta Brylska

Przeczytaj inne porady z tej kategorii

Trafianie w cel

Czerw 25, 2014 Inne

Co wiesz na temat leczenia biologicznego? Z tej metody korzystają od dawna pacjenci z cukrzycą, hemofilią, reumatyzmem, a nawet chorobami nowotworowymi. Czy teraz przyszedł czas ...

czytaj więcej

Odosobnieni prze technikę

Czerw 25, 2014 Inne

Mit nowoczesności ciąży na nas i wielu stara się mu sprostać. Wypada być nowoczesnym. Zachwyt dla wynalazków naszej cywilizacji, to powszechnie akceptowana postawa.

czytaj więcej
POKAŻ